Rozwiązanie konkursu!

2019.07.07

Dziękujemy serdecznie wszystkim za udział i gratulujemy zwycięzcom! Zapraszamy do zapoznania się ze zwycięskimi pracami poniżej 🙂

 

Anastazja – nagroda główna

Kilka dni temu gdy wróciłam ze szkoły, zastałam mamę siedzącą przy komputerze. Przywitałam się z nią. Mama była bardzo pochłonięta aktualnym zajęciem, więc tylko skinęła głową. Poszłam się przebrać i odrobić lekcje. Kiedy skończyłam, wróciłam do mamy, chciałam, żeby się ze mną pobawiła. Wyglądała na zmęczoną i smutną. Zapytałam ją, czy coś się stało i czy chce pograć ze mną w nową grę, którą niedawno dostałam. Mama odpowiedziała, że miała dziś ciężki dzień i musi dalej pracować. Na chwilę zrobiło mi się przykro, ponieważ była to środa, a w każdą środę spędzamy wieczór razem. Zrozumiałam, że coś naprawdę niedobrego musiało się stać skoro o tym zapomniała. I tu wpadłam na pomysł, jak mogę ją pocieszyć.

Przyniosłam dobrokartę, gdzie było napisane „Doceniam każdą chwilę spędzoną z tobą” i podarowałam ją mamie. Ona ją wzięła i zaczęła czytać, a ja w tym czasie obserwowałam jak jej twarz rozpływa się w uśmiechu. Podziękowała mi i przytuliła mnie mocno. Następnie zamknęła komputer i powiedziała, chodź wypróbujemy tę nową grę. Najfajniejsze w tym wszystkim było to, że udało mi się sprawić aby uśmiech zagościł na twarzy mamy i jej dzień stał się choć trochę lepszy.

 

Justyna

7.00 pobudka do szkoły.

Cała rodzina zaspała..

Mama w pośpiechu szykuje małego Jarusia do szkoły.

Śniadanie.

Kakao stawia na nogi każdego, a w połączeniu z grzankami tworzy poranny zastrzyk energii.

Plecak do szkoły spakowany, buty na wf wzięte- pora ubierać kurtkę. Tata odwozi małego Jarusia do szkoły…

Przerwa między lekcjami, czas na drugie śniadanie. Jaruś zagląda do plecaka. Wszyscy jego koledzy już dawno zajadają się kanapkami, owocami, zdrowymi przekąskami. nie potrafi znaleźć swojego niebieskiego pojemnika z kanapkami.  

Zrezygnowany kieruje się w stronę sali lekcyjnej. Nagle dogadania go Marysia- koleżanka z klasy, która dzięki się z Jarusiem swoją kanapką.

Oboje siadają na ławce i zajadają się tymi pysznościami czekając z niecierpliwością na lekcję angielskiego.

 

Wojtek

W mojej klasie jest Maciek. Inne dzieci nie go nie lubią, ale tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Nie lubią i już. Maciek sam siedzi w ostatniej ławce, sam jest na przerwach, na wycieczce w autokarze też nikt nie chciał z nim siedzieć. Pewnego dnia chłopcy śmieli się z niego, bo miał stary telefon komórkowy.

– Dziś nosi się smartfony, a nie takie pudełka od zapałek – dogadywał mu Bartek. Inni też się śmieli. Maćkowi zrobiło się przykro, chyba nawet płakał. Nie wiem dlaczego nie podszedłem do niego. Bardzo tego żałuję.

Nasza pani od matematyki jest bardzo surowa. Złości się i stawia jedynki za głupstwa. Kiedyś Bartek zapomniał przynieść na lekcję cyrkiel, a miał już kilka złych ocen. Doskonale wiedział, że czeka go kolejna jedynka. W pewnym momencie podszedł do niego Maciek i dał mu swój. Bartek był bardzo zdziwiony.

– Ale dostaniesz jedynkę, jak nie będziesz miał swojego…
– To nic – powiedział Maciek.

Kiedy na matematyce pani zobaczyła, że Maciek nie ma cyrkla, chciała wstawić mu jedynkę. Wtedy wstał Bartek i powiedział, że Maciek pożyczył mu swój cyrkiel i dlatego nie ma.
Nauczycielka uśmiechnęła się i nikt jedynki nie dostał. Od tej pory Bartek i Maciek bardzo się zaprzyjaźnili a inne dzieci też polubiły Maćka.

 

Malwina

„Może nieszczęście,  a może szczęście”

Dziadkowi ucięło nogę w młodości. W polu, podczas pracy. Cała wieś biadoliła: „Takie nieszczęście. Nie znajdzie żony. Nie poradzi sobie”. Ale dziadek radził sobie nieźle, nawet bez nogi. Po dwóch latach wybuchła wojna. Młodzi chłopcy poszli na front. Ale dziadek nie, bo nie miał nogi. Większość żołnierzy ze wsi zginęło. Dziadek był cały i zdrowy. I poradził sobie w życiu naprawdę dobrze. I znalazł żonę. Wiem, bo jestem jego siódmą wnuczką.

 

Kasia

„Strażnik”

Bałam się pająków. Kiedy więc przeprowadziłam się z bloku do wiejskiego domu i wiosną z kątów zaczęły wychodzić różne stworzonka byłam naprawdę przestraszona. Któregoś razu zobaczyłam na podłodze wielkiego czarnego pająka. Przyglądałam mu się z lękiem, zachowując bezpieczny dystans, ale  postanowiłam, że to dobry czas na różne zmiany, także na to, by zaprzyjaźnić się z pająkami. Tolerowałam go więc i przyglądałam jak codziennie majstruje przy pajęczynie, którą zrobił w okiennej framudze. Któregoś dnia przyjechał do mnie w odwiedziny brat. Zobaczył wielkiego pająka na zasłonie i wiedząc, że się ich boję chciał go zabić.

– Zostaw! To strażnik tego domu – powiedziałam co mi przyszło do głowy.

Brat zaśmiał się, ale zostawił pająka w spokoju.

Kilka tygodni potem przez wieś przeszedł huragan. Zrywał dachy, waliły się drzewa. Usłyszałam wielki huk. To runął stary kasztan w ogrodzie. Padł o centymetry od domu, wybijając okno. W wybitej dziurze kołysała się pajęczyna, a na niej pająk. Uchronił mój dom.

 

Karolina

Pewnego dnia, wracając ze szkoły, zauważyłam, że moja koleżanka siedzi smutna na ławce. Na co dzień nie rozmawiam z nią zbyt często. Właściwie to mało kto chce się z nią bawić. Postanowiłam jednak podejść do niej i zapytać, co się stało. Kasia spojrzała na mnie i powiedziała, że uciekła jej ukochana świnka morska. Zaproponowałam jej więc pomoc. Właściwie nie miałam planów na popołudnie. Wspólnie wyruszyliśmy na poszukiwania. Okazało się, że Kasia jest bardzo sympatyczna dziewczyna. Szybko złapaliśmy wspólny język. Czy świnka się odnalazła? Niestety nie, ale ja zyskałam nowa koleżankę. Warto dzielić się dobrem, bo ono wraca do nas ze zdwojoną siła.